


Wesoło nam czas mijał gdy nagle i całkowicie niespodziewanie obok drogi pojawiła się bliżej niesprecyzowana maszyna



Niestety Romka i Atomka z nami nie było a sam Tytus nie dał rady wiec nie miał kto pomóc i uruchomić tej kupy złomu


Ruszyliśmy wiec dalej

I tu największe zaskoczenie na kremówkach można by sobie zęby połamać. Nie wiem jak oni to w Wadowicach robią, ale na moje oko one są z metalu




Jedno co pcha się na język to, to że jakieś duże te kremówki




W sumie koniec raportu z wyprawy

dodać, że 4 kremówki zabraliśmy ze sobą by na spocie kolegów poczęstować

