Ciekawostka: po ostatnich naprawach - pojechałem dziś Panduchą do roboty. Obroty cały czas idealnie książkowe.
Moje teoria jest taka, że padający alternator stawiał już duży opór, przez co ECU dawało większą dawkę paliwa do silnika, żeby podtrzymać jego pracę. Dlatego też mogłem mieć za wysokie spalanie. Teraz, kiedy alternator się kręci jednym palcem - nie ma oporu, więc dawka paliwa jest normalna i auto pracuje prawidłowo. Zniknął również objaw poszarpywania podczas przyśpieszania na niskich obrotach.
Ale... Ona czasami tak miała, że potrafiła całą drogę być ok. Natomiast nigdy się nie udało, żeby tak było w obie strony, więc jeszcze zobaczę jak będę wracał. Jeśli będzie ok - będzie to jakieś potwierdzenie mojej teorii