Jestem po wymianie rozrządu... ale od początku:
Parę tygodni temu: głośne wycie z pod maski nie mające nic wspólnego z : prędkością jazdy, jakimkolwiek biegiem czy luzem, wciśnięciem sprzęgła. Ustąpiło samo kilkudziesięciu sekundach.
Aż tu w zeszłą sobotę znowu zawyło , wcisnąłem sprzęgło - silnik zgasł. Nie dało się zapalić. Rozrusznik nie miał siły zakręcić silnikiem. Chyba zatarł się silnik
. Smród palonej gumy i bakelitu z pod maski (taki jak się przypala rączka od czajnika lub patelki). Trzeba będzie pchać autko do domu (odjechałem może z 200m). Zbiegli się sąsiedzi oglądają, wąchają, debatują. Następna próba uruchomienia silnika po kilkunastu minutach, silnik zapala, pracuje normalnie jak by nigdy nic.
Winna była zatarta/zacierająca się pompa wody. Z tej pompy wali smród dokładnie taki jak z pod maski. Na kole pasowym widać przebarwienia od przegrzania metalu. Przy kręceniu słychać chrobot. Napinacz i pasek O.K. Wymieniona oczywiście całość.
Piszę to tak trochę na przestrogę dla "oszczędnych" co sądzą że pompa powinna być wymieniana co drugą wymianę paska (sam do nich należałem).
Przebieg 83 000 km.
Na zdjęciu stara pompa na dole.